środa, 26 czerwca 2013

49) Truskawkowy sernik na zimno



Wrr, czas przecieka przez palce. Raczej trudny okres, okropnie. Dni spędzane bardzo podobnie, co wcale nie znaczy nudnie. Staram się elegancko uśmiechać i pozytywnie, mimo wszystko, zapatrywać na przyszłość. 

Taaaaka wielka micha, a nożyk taki malutki w porównaniu do niej.

W mojej kuchni jest bardzo truskawkowo. Codziennie do domu trafia powyższa ilość. Nie wiem jak sytuacja na bazarkach, ale u mnie w ogródku sezon w pełni! Truskawek masa, poziomki, groszek 'Telefon' i rzodkiewka. Lada moment będzie borówa amerykańska, czereśnie, porzeczki i agrest, mmm!








Może przepis na serniczek? :P


Sernik na zimno z truskawkami na czekoladowym spodzie
[tortownica 23cm]


Składniki:
Spód:
- około 12-14 herbatników
-1,5 łyżki masła
- 2 łyżki nutelli
-2 duże kostki gorzkiej czekolady
Ciasto
-ser twarogowy półtłusty 1kg
-330ml śmietanki 30%
-3łyżki cukru pudru (lub wedle uznania)
-2,5łyżki żelatyny
Galretka
-1,5 galaretki truskawkowej 
-400-500g truskawek

Przygotowanie:
Zaczynamy 'od tyłu' najpierw wedle przepisu na opakowaniu robimy galaretkę i odstawiamy do ostygnięcia. Następnie miksujemy wszystkie składniki na spód, przekładamy na dno tortownicy i uklepujemy łyżką, odstawiamy do lodówki. Zabieramy się za masę serową kilkukrotnie ją mieląc lub poprostu miksując na dosyć gładką masę. Ubijamy śmietankę z cukrem pudrem na sztywno i dodajemy do masy serowej. W małym garnuszku rozpuszczamy żelatynę z niewielką ilością wrzątku. Aby zapobiec powstaniu grudek, do garnuszka dodajemy 2-3łyżki masy sernikowej i dokładnie mieszamy. Dodajemy zawartość garnuszka do sera i mieszamy. Przekładamy na schłodzony spód i odstawiamy do lodówki na około 2h. Po tym czasie na wierzchu sernika układamy truskawki, które zalewamy tężejącą już galaretką. Odstawiamy do lodówki na noc. Rano serniczek jest gotowy do konsumpcji
Enjoy!


Sernik jest kremowy, delikatny i pyszny! Jest bardzo sernikowy, więc jeśli ktoś aż tak nie przepada za masą serową może zwiększyć dwukrotnie ilość składników na spód (będzie czekoladowo!:)

poniedziałek, 10 czerwca 2013

48) Migawki z dni ostatnich


Nie udało się, nie udało się być regularnym, szkoda.
Moje śniadania nie wyglądają za apetycznie albo nie imponująco. Tosty francuskie albo owsianek albo kanapesie, nic nadzwyczajnego. Staram się robić zdjęcia otaczającego mnie świata. Oto i one:




 Chlebuś na drożdżach z otrębami siemieniem lnianym, pestkami dyni, słonecznika i chrupiącą skórką.
(przepis)






































Na zdjęciach powyżej wycinki trasy, którą pokonuję na rolkach. Jest cudowna, prowadzi lasami, między polami i przy drodze.
Mam na poboczu podgrzybka, hoduję go sobie i jak będzie duży to go sobie zerwę, o.
Tak mi się dobrze jechało, że zdjęcia robione w trakcie jazdy => rozmazane.
Ponadto zdjęcie moich dzisiejszych zakupów; prawie 5kg jabłek. Mam wrażenie, że jesteśmy z Mamą już nałogowcami.
 Czas zapisać się do Anonimowych Jabłkopożeraczy?? 





Zdziwiły mnie dzisiaj moje piesy, bo taki widok to raczej rzadkość. Ta mała czarna- Mika jest kobiecą żelazną damą i nie daje sobie w kaszę dmuchać, biedny Diego jest 'pod pantoflem'   





wtorek, 4 czerwca 2013

47) Drożdżowo - debiuty


W związku z pogodą, a właściwie z jej brakiem, część obowiązków, ale też przyjemności jest nie do wykonania = mam więcej czasu dla siebie :)
 Przesłuchałam dziś w końcu jedną z kilku w kolejce płyt, mam pomalowane paznokcie, załatwiłam też kilka z miliona egoistycznych zajęć, które każdy wokół siebie powinien robić.


   Do rzeczy (czyt. tytułu notki).
Kilka dni temu w związku z nieopisanym napływem chęci na drożdżowe rogaliki podjęłam się tegoż wyzwania (w końcu to DROŻDŻOWE ciasto!). Powstały dwie blachy rumianych i pękatych rogalików z: dżemem śliwkowym, jabłkiem prażonym z cynamonem i nutellą. Chętnie podzieliłabym się zdjęciami, ale... znikły tak szybko, że nie zdążyłam ich zrobić! Zapamiętam sobie po tym drożdżowym debiucie iż 'co za dużo to nie zdrowo'. Już tłumaczę. Kiedyś, (naprawdę dawno) jak jeszcze zdarzało mi się jeść kupne rogaliki, frustrowała mnie nikła ilość nadzienia, zdarzało się jeść niemalże samo ciasto. Pomyślałam więc, że ja zrobię wypasione i nie będę żałowała dżemu. Efektem czego były właściwie dżemiki z rogalem :P
Po debiucie rogalikowym, podjęłam się debiutu numer dwa - ciasto drożdżowe z owocami. Jakoś tak wyszło i powstało go dwa razy więcej niż tego chciałam... Oto cóż wyczarowałam:

Chałka oraz piwonie z Mamusiowego ogródka <3

Chałka, ciasto drożdżowe z rabarbarem, wiśniami i kruszonką, paluchy drożdżowe z makiem (część z gruboziarnistą solą), crumble rabarbarowe.


 Poszalałam. Wiem!
Ciasta już nie ma, crumble nie ma, chałki niewiele, paluchy chyba dwa zostały.


Co by tu jutro upitrasić?

poniedziałek, 3 czerwca 2013

46) Żytni omlet rabarbarowy z miodem i cynamonem

O ironio, jestem nieregularna! 
Mam masę rzeczy na głowie. Masę planów, obowiązków i myśli. 
Kiedyś myślałam, że mam dużo do zrobienia, dziś wiem, jak bardzo się myliłam. 
Całkiem nielegalnie (jeśli chodzi o moje sumienie rzecz jasna) piszę do Was i tu :)

Pochwalę się iż zaopatrzyłam się w nowe rolki (na dzień dziecka, a co!) na dużych kółkach. 
Jednakowoż (zabawne słowo) rodzice zabronili mi ich używać dopóki nie dokupię do nich kasku i ochraniaczy; niebywale śmieszne!
 Zapewne nie wpadli by na ten jakże genialny pomysł gdyby nie fakt, że chcąc się pochwalić nowym nabytkiem podczas kolacji, w kuchni zaliczyłam naprawdę spektakularne spotkanie z kafelkami.

Żytni omlet rabarbarowy z miodem i cynamonem

Składniki:
- 2 białka (zostały mi po jakimś pieczeniu)
- 2 łyżki otrąb żytnich
- 1/2 łyżeczka proszku do pieczenia
- cynamon
- laska rabarbaru
- 1 łyżeczka miodu

Przygotowanie:
Ubić białka na sztywno, dodać otrąb wymieszanych z proszkiem i cynamonem. 'Ciasto' będzie gęste, ale to nic, ja dolałam łyżkę wody, ale nie jest to konieczne. Rozprowadzamy na mocno rozgrzanej patelni, posypujemy drobno lub grubiej pokrojonym rabarbarem i smażymy z obu stron.
Enjoy!


Testowałam dziś patelnię ceramiczną i ta moja ma na dnie taki wzorek jak plasterek miodu, głupie to.
Wolę moją ukochaną, teflonową do naleśników