Łatwo mi opisywać wszystko, jak mam to uwiecznione na zdjęciach :)
Już pewnym jest, że kończę moje gap years. Czy czegoś żałuję czy nie to moja sprawa. Samej przerwy- nie :)
Miałam czas by przyrządzić chłodnik arbuzowy z miętą.
Pospędzać trochę czasu z Plamęcją, jest najzajebistszym kotem pod słońcem, wszystko w niej jest genialne- od umaszczenia, poprzez pozy w których sypia, aż do miauczenia przeciągle w celu wymuszenia tego czy owego.
Myślałam, że robię na złość Putinowi, ale nie. Jem, bo są pyszne! Kocham papierówki <3
Jak się skończą z utęsknieniem będę ich czekała znowu.
Uwielbiam je!
Chciałam policzyć ile ich dziennie jem, ale to za trudne.
W jeden z weekendów, z Najmilszym, postanowiliśmy się wybrać na festyn koński do wioski nieopodal. Było bardzo sympatycznie, spędziliśmy wesoły czas w gronie przyjaciół i znajomych :)
Atrakcją dnia były zawody w tzw 'kaczorze' - na drugim zdjęciu widać go w koszyku wiszącego hen nad ziemią (jak można się domyślić (:P) trzeba było go ściągnąć stając na koniu w trakcie jazdy).
Na festynie końskim zajadaliśmy się kopytkami- no bo w sumie czym innym skoro to KOŃSKI festyn?
Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą że jestem dzieckiem i że nim pozostanę.
Chciałabym czerpać dziecięcą radość ze świata w każdej sytuacji :)
Mówiłam już, że Plamka jest najlepsza?
W poniedziałek z Najmilszym wybraliśmy się w 500kilometrową podróż do Zabrza i z powrotem po dokumenty dotyczące studiów.
Zabrałam je, by następnego dnia zawieźć je do Poznania- na to miasto padł mój wybór.
Postaliśmy sobie w korku na a4- czyli wszystko w normie.
Malinkowy czas na ogrodzie w pełni, brzuszek pełen dobroci.
Plamencja szuka much, jest najlepszą łowczynią- w domu nie ma ani jednego latającego stworzonka.
Lokalny patriotyzm- rynek w moim miasteczku.
Żeby nie było tak gołosłownie- lista przyjętych <3
Rowerujemy z Sikoreczką jak jest czas. Pod górkę czy z górki- nie ważne.
Dawno na śniadanie nie było omleciora!
Tym razem owsiany kakaowy ze śliwką, winogronem i malinami +jogurt grecki