Trafiłam do domu.
W końcu!
Tak tęskniłam, tak mi tego brakowało :)
Ale trzeba wracać do rzeczywistości :)
Oto kilka ujęć z ostatnich dni :
Niedzielne śniadanko z rodzicami :)
Szarlotka mojego autorstwa :P
I kilka mniejszych szarlotek przy okazji powstało :D
Podwieczorek
Poniedziałkowa kolacja z Mamą :)
Dzisiaj pieczona ZEBRA :D Nie piekłam jej wieki i zapomniałam do jakiej tortownicy powinna być. Ta okazała się za mała i trochę za mocno wyrosła, no ale nic, zapamiętam :D
Jeden z elementów prezentu urodzinowego dla Pewnego Łasucha :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Na każde pytanie odpowiem, a każdą krytykę przyjmę 'na klatę'