środa, 11 czerwca 2014

100) Odhamianie, stop ham!

Coby słów na wiatr nie rzucać o kocie słów parę.

   Otóż, wymyśliłam że dam mu na imię Fryga, Najmilszy niepocieszony tym faktem. Kicia kuwetuje już i względnie mniej drapie. Najmilszy zagroził nocka poza pokojem bo gryzła mu stopy pół nocy.


   Ciocia B zaoferowała się mnie z Wrocławia zabrać, jeszcze nie wie, że z pasażerką w postaci Frygi, oups.
Z jednej strony zostałbym z Najmilszym z drugiej zaś tęsknię za każdym aspektem domku.

   Uderzyłam dziś na Swiętojanki i na straganiku dokupiłam suszonych owocków. Nie było mojej ukochanej Michunki ;(( za to kupiłam kumkwatu, truskawek, morwy białej, wiśni i czereśni.


   W drodze powrotnej wstapilam na loda o smaku 'biały orzech' który był śmietanką z orzechem włoskim, pyszka. Było tylko kilka smaków, za to ciekawych. Jeszcze tam zajrzę przy najbliższej okazji.


   W ogole to drugi dzień bez kawy, myślałam, że nie będę tego tak czuła. Jednak no... Czuje :<
   






   We wtorkowy wieczór Najmilszy zaprosił mnie na pewien koncert. Właściwie to kilka koncertów dyplomowych z jego jazzowej szkoły muzycznej. Ludzie dawali czadu, wyszłam zachwycona! Niektóre utwory mnie rozwaliły poprostu. A pasja tych osób które grały wyczuwalna była w powierzu i widoczna gołym okiem na scenie. Masa energii i dobrej muzyki. Otoczeni chłamem radiowych głupich zlepków dźwięków i słów, zapominamy o naprawdę porządnej muzyce. Sama łapię się na tym, że np dawno nie słuchałam jazzu czy muzyki klasycznej. Dobrze się odhamić nie jest źle!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na każde pytanie odpowiem, a każdą krytykę przyjmę 'na klatę'