sobota, 2 sierpnia 2014

104) W końcu!

Miałam napisać zaraz po naszym  szalonym wypadzie do Darłówka. No, ale jak zawsze. Jak zawsze coś :)

Ostatnio trochę rowerowałyśmy z Borówką po naszych cudownych okolicach, pięknie jest tu mieszkać!

Borówka miała wyjeżdżać do pracy w czwartek,zeszły, tzn jeszcze dawniejszy.
Pogoda w weekend poprzedzająca owy czwartek była cudowna. 
Nie wiele czasu zajęło mi znalezienie odpowiedniego połączenia i noclegu- jedziemy! 
Borówka nic nie wiedziała, zaufała i tyle. Radość na twarzy gdy dotarłyśmy na miejsce- bezcenna :))
Oto ona z plecakiem przy wschodzie słońca już na Północy Polski


 W Darłówku spędziłyśmy 3 upalne dni, spałyśmy pod namiotem i do plaży miałyśmy raptem 150m. Minęło nam tam cudowne kilka dni. Wróciłyśmy elegancko opalone. Najmilszy stwierdził, że opalałam się bez gaci, bo tak ładnie opalony mam tyłeczek, haha, ale opalałam się z tylko umiejętnie.

Były piwka przy zachodzie słoneczka, ale z umiarem. Moja wątroba jest zużyta już ;<



Jadałyśmy sobie jajeczniczkę z czterech jaj na masełku w knajpce, tuż przy plaży, rozmawiając non stop, nigdy nie brakowało tematów :)

Po powrocie czekała mnie cudowna wiadomość, dla wielu z Was nie do wyobrażenia. 
Otóż przez ostatnie 3 lata poprawiałam maturę (podchodziłam do niej TRZY razy), by dostać się na wymarzone studia czyli na kierunek Lekarsko-Dentystyczny. 
Dlaczego taki  kierunek to już dłuższa historia, ale te trzy podejścia całkowicie zryły mi psychikę. Chodzę i cieszę się pod niebiosa, to była batalia stoczona przeze mnie i moją rodzinę. Wszyscy wierzyli i pomagali, doczekałam się, doczekaliśmy się! 


Spędzam czas z rodzicami i z Najmilszym. Zrywam maliny,ogórki, śliwki i jabłka. Dużo fasolki też w sumie. Mam własną sałatę lodową i jarmuż, marchewkę, selera, cebulę i pora. Robię na zapas, na studia. I nie, nie wybieram się do Zabrza, czekam na Poznań, który stoi za zakrętem, a później kto wie czy nie mój cel. Ale powoli. 

Gdzieś pomiędzy było parę imprez, ognisk - uwielbiam!


Z następnej listy rekrutacyjnej dostanę się do Poznania, szukam już tam miejscówy. Dwie godziny od domu i trzy od Najmilszego. Przetrwamy? Pewnie. Zero niepewności.

Tymczasem wakacje. Jeszcze raz czeka nas Bielsko i kilka innych atrakcji, a co!

Ostatnie dni spędziłam we Wrocławiu u Najmilszego. Dwa razy przespacerowaliśmy się na Polish Lody, by postać 40min w kolejce i zjeść przepyszne lody. Jednego dnia wybraliśmy morelę, wanilię i truskawkę, a następnego kawę z karmelem i arbuza.
Poniżej kolejeczka w której staliśmy.

Wczoraj bez okazji dostałam od Najmilszego ten bukiet, ponad 3,5 roku razem już nam zleciało :)

 Dziś wróciliśmy od Najmilszego do mnie do domu. Home sweet home.

W przerwach w pracy chodzę ogarniać Babciny strych, znajduję masę ciekawych rzeczy. Zabrałam sobie między innymi dwa młynki do kawy i letni kapelusz. Magiczne miejsce z tego strychu.
Spójrzcie na rok wydania tej książki chociażby.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na każde pytanie odpowiem, a każdą krytykę przyjmę 'na klatę'